WYWŁASZCZENI SĄ ROZGORYCZENI – radca prawny Jacek Kopacz dla tygodnika KORSO

To jeden wielki skandal! Sosna rosła przez 50 lat, a państwo płaci za nią 10 złotych. Biegły wyceniał drzewa, których nie widział?!

prawnik mielec - Jacek Kopacz

Wywłaszczeni są rozgoryczeni

Od półtora roku rolnicy czekali na wycenę swoich lasów wywłaszczonych pod budowę nowej drogi wojewódzkiej Mielec – Połaniec. Nie było warto. Pozostaje im rwać włosy z głowy albo zasypać odwołaniami urząd wojewódzki. Problem wciąż budzi ogromne emocje u mieszkańców gminy Tuszów Narodowy, którzy musieli oddać swoje pola, lasy i sady w ramach tzw. specustawy drogowej. Obiecano im odszkodowania, ale i na tym gruncie przepisy okazały się korzystniejsze dla państwa niż dla właścicieli. Dziś pytanie, ile można dostać za las wywłaszczony pod drogę, mieszkańcy traktują jak ponury żart. Chcemy tyle, ile drzewa są warte. – Gdyby państwo uczciwie traktowało swoich obywateli, wypłaciłoby tyle odszkodowania, że ten las mógłbym kupić w innym miejscu, ale przepisy są złodziejskie. Straciłem las, zdrowie i pieniądze – mówi mieszkaniec Borków Nizińskich, który właśnie dostał operat szacunkowy od rzeczoznawcy. Wywłaszczeni dowodzą, że wycena nie ma nic wspólnego z rzeczywistą wartością drzew. Pani Katarzyna z Babichy oddała 25-arowy las. Zgodnie z operatem szacunkowym za 360 ściętych sosen (72 kubiki) ma otrzymać kwotę, która ją zszokowała i załamała – 3960 złotych. Odwołała się od wyceny, bo uważa ją za skandaliczną. Drzewa miały od 45 do 50 lat, a w obwodzie nie mniej niż 30-40 centymetrów. Sprawdziliśmy. Gdyby pani Katarzyna sprzedała sosny na wolnym rynku, wówczas zakwalifikowano by je jako wielkowymiarowe, o przeznaczeniu budowlanym. Mogłaby za nie dostać średnio 250 złotych za metr sześcienny! Gdyby wyceniono tak 72 kubiki drewna, zarobiłaby więc 18 tysięcy złotych. Wyceniali drzewa, których już nie było Z chwilą decyzji wojewody o realizacji inwestycji (w tym przypadku budowy nowej drogi) lasy i pola przestały być własnością mieszkańców. Właścicielom wywłaszczonych lasów nie wolno było więc ściąć drzew na własny użytek lub na sprzedaż. Pani Katarzyna nie może pogodzić się z marnotrawstwem, bo przecież nie wszystkie wycięte drzewa wywieziono. Twierdzi, że tak długo leżały, aż zaczęły gnić. Z operatem szacunkowym nie zgadza się też Zuzanna Dydo. Już po pierwszym wejściu pilarzy do lasów znaczyła kolorową farbą swoje drzewa. Mierzyła średnicę pni. Cieszy się, że ma to na zdjęciach. Będą dowodem, jak bardzo mylił się rzeczoznawca. Przyjął, że średnica pniaków nie przekroczyła 30 cm. W rzeczywistości drzewa miały średnicę od 47 do 56 centymetrów, a to przecież spora różnica. Według wyliczeń powinna otrzymać ponad 40 tysięcy złotych, tymczasem rzeczoznawca proponuje tylko 13 tys.zł. – Tak to jest, jak rzeczoznawca wycenia coś, czego nie widzi na własne oczy – bulwersują się wywłaszczeni. Przypominają, że biegły był w lesie 23 września, dokładnie rok po tym, jak firma wywiozła z niego ścięte drzewa. Walczą o swoje u prawników.

Prawnicy mają pełne ręce roboty, bo poszkodowani odwołują się od operatów. – Po zapoznaniu się z pierwszymi operatami stwierdziłem w nich wiele nieścisłości, które mogły mieć wpływ na końcową wycenę – mówi Jacek Kopacz z kancelarii prawnej JK Kopacz. – Dla przykładu, biegły określił wiek drzew, grubość pni, bonitację drzewostanu i stopień zadrzewienia na podstawie oględzin wykonanych 23 września tego roku. Moim zdaniem nie można mówić o uczciwej wycenie, skoro całkowite usunięcie drzew nastąpiło we wrześniu, ale 2012 roku. W dniu oględzin wyceniane działki były przecież placem budowy, przez które przebiegała utwardzona droga. Dlatego dobrze jest, jeśli właściciele działek załączają do odwołań własne dowody, świadczące o wieku drzew i ich ilości. Dokumentacja fotograficzna może tylko pomóc w sprawie – uważa prawnik.
Radca prawny Jacek KopaczKto otrzyma zawiadomienie o wycenie wywłaszczonej działki, musi zwrócić się do Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie o wydanie odpisu operatu szacunkowego. Należy sprawdzić, czy zawarte w nim dane są zgodne z rzeczywistością. Jeżeli dojdziemy do wniosku, że wycena została wykonana wadliwie, musimy złożyć do niej zastrzeżenia i uwagi. Ale uwaga – mamy na to tylko 7 dni od dnia otrzymania zawiadomienia.

Wioletta Wojtkowiak
źródło:KORSO

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *